— Dlaczego?
Co ja Ci zrobiłam? — Kolana się pode mną uginały.
Nie czułam już nic, nie słyszałam
własnego oddechu, a nawet bicia serca. Chociaż wiedziałam, że
biło w zawrotnym tempie.
Kunai… zbliżał się z nim do mnie…
— Jaka ty jesteś głupiutka. —
zaśmiał się blondyn.
— Tak to prawda! Jestem głupia,
bo przytaszczyłam do domu jakiegoś mordercę! Jestem kompletną
idiotką! No już! Zabij mnie i będzie po kłopocie! — krzyknęłam
donośnie, ale nie na tyle, by staruszek Rou zauważył powagę
sytuacji. Nie chciałam go martwić, nawet własną śmiercią.
— Spokojnie, nie zamierzam cię
zabić. Dlatego mówię, że jesteś głupiutka, um! — Uśmiechnął
się i rzucił kunaiem prosto w drzewo. Miał niesamowitego cela.
— T-to czemu mnie tak straszysz,
idioto?! Co ja ci zrobiłam?! — Gotowało się we mnie drugi raz w
ciągu dnia.
Najchętniej podeszłabym do niego i
przywaliła w tą cudowną twarz z prawego sierpowego, ale mamusia
mnie nauczyła, że trzeba być kulturalnym.
— Dupek. — prychnęłam,
krzyżując ręce na piersiach.
— Jakaś ty milutka, ech… —
westchnął Rokkusu, rozmasowując swój kark.
Był widocznie bardziej poirytowany
moją upierdliwością, niż ja sama. Tak, licząc czas, jaki ze mną
spędził – będąc oczywiście przytomnym – jest wytrzymalszy,
niż się spodziewałam!
— Straszysz niewinną niewiastę,
która tylko poszła po drewno sama, samiusieńka! — zawołałam z
udawanym dramatyzmem.
Nie minęła nawet chwila, a na jego
czole pojawiła się pulsująca żyłka. Dopięłam swego! Jak to
mówią „We are the champions!”.
— Dobra, mieliśmy zbierać
chrust, a nie kłócić się o twoje zawyżone ego, um! —
Wdech i wydech, Yukiji. To nie czas i miejsce, na małe morderstwo.
— Jesteś taki upierdliwy. —
wycedziłam przez zęby i zabrałam się do pracy, co jakiś czas
uważnie lustrując wzrokiem blondyna.
Był średniego wzrostu, miał dłuższe
blond włosy, a to co najbardziej mi się w nim spodobało to
niebieskie oczy. Jak matkę kocham, były jak ocean, w którym mogłam
zatonąć bez żadnych sprzeczek!
Do licha, kompletnie mi odbiło,
przebiegło mi przez głowę.
— Nie ociągaj się, nie zamierzam
odwalać całej roboty! — burknął.
— Oj, ucisz się już! Zamyśliłam
się tylko... — Ostatnie zdanie szepnęłam najciszej jak
potrafiłam.
— Tylko tego tu brakowało.
Rozmarzonej panienki z dziką fryzurą.
— U mnie przynajmniej da się
rozróżnić płeć! Gdyby nie twoje jabłko Adama i męski ton głosu
byłabym święcie przekonana, że jesteś niedorobioną kobietą bez
piersi! — Wystawiłam mu język, ale od razu tego pożałowałam.
Chłopak upuścił chrust i popchnął mnie delikatnie na drzewo,
podpierając się o nie jedną ręką. Byłam w pułapce!
— Hmm...
Lustrował mnie wzrokiem, kiedy ja
trzęsłam się jak osika. Czułam jego spokojny oddech i
przeszywający wzrok, jakby przebijał mnie nim na wskroś! Po
chwili się zaśmiał, a ja już wiedziałam, że wyglądam jak
dorodny pomidor polany truskawkową polewą. Chciałam zakryć twarz,
ale ręce tak mi się trzęsły, że zamiast na mojej twarzy
położyłam je na jego.
— Pedofil! — pisnęłam
głośniej, niż mi się wydawało.
O zgrozo, teraz to już mnie dziabnie
tym kunaiem i skończę jako pieczeń. Będę się topić na wolnym
ogniu, związana w najgorszy możliwy sposób.
— Uśmiechasz się do takiego
pedofila, jak ja? Ależ ty mnie lubisz... — Kąciki jego
ust minimalnie się podniosły.
— To, że się do ciebie
uśmiecham, nie znaczy że cię lubię. Mogę po prostu wyobrażać
sobie, jak stoisz w płomieniach! — Skrzyżowałam ręce
na piersi i odwróciłam głowę.
— Pfff — prychnął pod
nosem, zabierając się do dalszej pracy.
Sama nie wiedziałam, dlaczego mi
pomaga, a co więcej – dlaczego zachowuje się tak...
dziwnie. Nadal sikam w majtki na myśl o tym jego strasznym
spojrzeniu, którym mnie obdarował. Albo to mierzenie kunaiem prosto
w twarz. Kto normalny by się nie bał?
Cholera, Yukiji należałaś do
ANBU, a teraz cykasz się jakiejś zabawki rasowego idioty?!,
skasowałam się momentalnie.
Nie minęła chwila, a blond czupryna
zniknęła z mojego pola widzenia.
No pięknie, pomyślałam.
Momentalnie zakręciło mi się w
głowie, na dodatek... straciłam świadomość i oddałam się
fantazji wspomnień.
~ * ♥ * ~
—Yukiji-saan! — Mikihisa
wbiegła do pomieszczenia szybciej, niż spóźniony pociąg.
— Co się stało, Kirita? —
zachichotałam i spojrzałam na iskierki w jej oczach. No pięknie,
ma dla mnie kolejną plotkę czy też może jakieś na prawdę
przydatne informacje?
— Ostatnio poszperałam w
papierach i znalazłam ciekawy artykuł o Akatsuki! — Teraz to
ja byłam podekscytowana, jakbym dostała najlepszy prezent na
święta!
— Niemożliwe! Przeszukałam
granice, rozmawiałam z ludźmi… a nawet przejrzałam dokumenty
Tsuchikage, ale nie mogłam znaleźć nic!
To było nie do pomyślenia. Męczyłam
się z wiadomościami o Akatsuki od przeszło pół roku, a znalazłam
tyle co wszyscy wiedzą.
— Podobnież jeden z nich jest
zbiegłym ninją z naszego kraju. — W tym momencie
zakrztusiłam się własną śliną.
— Ej, Yuki! Spokojnie! —
Poklepała mnie po plecach. — Masz. Przeczytaj je na
spokojnie, a ja muszę lecieć. Wielmożny Tsuchikage mnie wzywa i
chyba dostanę srogą reprymendę! — Wyskoczyła, jak oparzona
i od razu pognała do gabinetu. Lecz ja nadal stałam jak kołek na
środku sali treningowej z wysypującymi się papierami w dłoni.
— Kogo my tu mamy, Yukiji Chikara,
co? — Wszystko tylko nie ta kanalia!
— Po co tu przylazłaś, Doll? —
prychnęłam, chowając papiery do torby. Znając moje szczęście,
ta wkurzająca kobieta zacznie węszyć i prędzej czy później
wykradnie mi te dokumenty.
— Może grzeczniej? Jestem w końcu
twoją przyjaciółką. — Uśmiechnęła się sztucznie.
Dobre sobie. Krew mi buzowała, a
najgorsze jest to, że miałam ochotę powyrywać jej kudły i
powbijać igły w jej ciało! Chociaż… krzesło elektryczne też
brzmiało nieźle!
— Przestań szczekać, lepiej mów
czego chcesz.
Eh… a miałam tyle wyrafinowanych
wyzwisk! Moja kochana „przyjaciółka” zapewne chce wyciągnąć
jak najwięcej informacji i zebrać oklaski za wykonaną robotę. Co
to to nie, po moim trupie!
— Oddaj mi te dokumenty.
Jestem wróżbitką, czy to ona jest
taka tempa i łatwa w obsłudze? Tak łatwo było ją rozgryźć! O
cholera! Nagły przypływ radości i dumy wyparował, jak poranny
nieświeży oddech. Dobra, może to nie było dobre porównanie,
ale tak samo obrzydliwe jak jej szpetna mordeczka.
— Chyba śnisz!
Nawet nie zdążyłam się rozkręcić,
ponieważ kunai wylądował centralnie przed moją twarzą.
— Dawaj. — syknęła przez
zęby.
Wyglądała niczym wredna, sukowata
panna z domieszką cyckolotów i metalowych akcesorii wbitych w
twarz. Miała długie białe włosy i brązowe oczy. Gdyby nie
kolczyki, wyglądałaby praktycznie normalnie. Na szczęście
byłyśmy ubrane w mundur ANBU, więc nie ingerowałam w dalsze
szczegóły.
— Nie ma mowy, odbiło ci? —
powiedziałam donośnym głosem.
To prawda, byłam przestraszona. Nie
spodziewałam się, że nawet tak upierdliwy babsztyl – na dodatek
z drużyny – przystawi mi nóż do gardła! Momentalnie złapałam
za katanę i przystawiłam ją do szyi napastniczki. Starałam się
zachować zimną krew, aby ktoś nie wysnuł pochopnych wniosków,
kiedy tutaj wejdzie. Tak! Wyczuwałam czakrę kogoś jeszcze. Była
bardzo potężna, lecz nie to mnie w niej przerażało. Bardziej
bałam się jej złowrogiej natury. Wewnątrz czułam się jak
struchlały kot, kiedy nagle zniknęła. Nogi się pode mną ugięły,
upadłam na kolana i wyplułam dość dużo szkarłatnej mazi na
podłogę.
— Widzę, że sama się
wykończysz.
Schowała nóż i to był jej błąd.
Wytarłam usta rękawem i zniknęłam, by po chwili pojawić się za
jej plecami i zaatakować. Tak jak myślałam, złapała mnie za
nogę i przerzuciła kawałek dalej. Była nieźle wysportowana i w
chwilach, kiedy walka była jedynym rozwiązaniem, potrafiła
wymyślić idealną strategię, by zwyciężyć. O nie, moja droga,
ja ci na to nie pozwolę! Nie ma nawet takiej opcji!
Udało mi się zatrzymać, z ledwością
wręcz. Doll wyciągnęła z pochwy swój długi miecz samurajski i
rozpoczęła natarcie, tym razem wiedziałam, że to pojedynek na
śmierć i życie. Ale o co walczyłyśmy? O kilka papierków
popisanych atramentem.
— Nie denerwuj mnie!
Rzuciłam w jej stronę kilka
shurikenów i odskoczyłam parę metrów w tył. Niestety zostały
skutecznie zablokowane, a dodatkowo Doll uaktywniła jedną ze swoich
technik. Walka stała się jeszcze bardziej zacięta. Doll
zdążyła uraczyć mnie kawałkiem trucizny, kiedy wbiła ostry nóż
w moją nogę. Tak, bałam się, byłam wręcz przerażona, ale kto
by nie był w takiej sytuacji? Każdy człowiek się boi, nawet ten
,który nie ma na to czasu.
Taka sytuacja nie powinna się
wydarzyć!, pisnęłam w myślach, unikając serii ataków.
Tak bardzo nie chciałam używać
swojej prawdziwej siły, ale chęć mordu zaczynała przejmować nade
mną kontrolę.
— Dosyć tego! — krzyknęłam
rzucając się na nią z kunaiem, którego tym razem nie zdążyła
zablokować.
Trafiłam idealnie w tętnicę, przez
co krew buchnęła z jej ramienia, aż w końcu upadła na ziemię
wyziewając ducha. Nie powiem, że jestem z siebie zadowolona, czy
też dumna. Pozbawiłam życia starą przyjaciółkę, z którą
kiedyś trzymałam się, jak papużki-nierozłączki. Gadałyśmy o
chłopakach, o naszych ideałach, celach, a nawet podzielałyśmy
przerażające sekrety które nigdy, powtarzam – nigdy nie
powinny były ujrzeć światła dziennego. Szkoda tylko, że obie tak
diametralnie się zmieniłyśmy.
— Yukiji-saaan! Co tu się
wydarzyło?! — Mikishisa rzeczywiście wpadła nie w porę.
Miała dla mnie jakąś ekscytującą
nowinę, ale po jej oczach i łzach w nich skumulowanych byłam
pewna, że jest śmiertelnie przerażona. W końcu nie na co dzień
widzi się własną przyjaciółkę, która morduje twoją przyrodnią
siostrę. Cofnęła się kilka kroków do tyłu i uciekła z płaczem,
by po kilku minutach wrócić z wielmożnym Tsuchikage oraz jego
wierną częścią ANBU.
— To nie tak jak myślisz! To ona
mnie...
— Zabiłaś moją siostrę, czego
nigdy Ci nie wybaczę! Jak mogłaś?! Wiem, że ostatnio nie za
bardzo się dogadywałyście, ale to nie jest powód, by się
zabijać! Yukiji... dlaczego?!
— Przecież mówię, że to nie
to, na co wygląda! Wielmożny Tsuchikage ja… — Próbowałam się
bronić, ale jak zwykle mój najlepszy przyjaciel – a za razem
kompan od urodzenia – pech, wygrał. Władca podszedł do ciała
Doll i zamknął jej oczy dłonią.
— Zabiłaś moją wnuczkę… A ja
dałem ci dom. Dałem ci możliwość nowego, normalnego życia.
Dostałaś pracę w specjalnym oddziale, taką, o której marzyli
twoi rodzice. Więc czemu? — powiedział głosem pozbawionym
jakichkolwiek emocji. Już wiedziałam, że skończy się to albo
banicją, torturami albo w najgorszym wypadku śmiercią.
Najprawdopodobniejszą opcją była śmierć.
— Proszę mi uwierzyć, Wielmożny!
To na prawdę…
— Dosyć. Powiedziałaś już
dużo. Pokazałaś na co cię stać. Dobrze wiesz, że tłumaczenia
nie poprawią sytuacji w jakiej aktualnie się znajdujesz. —
wysyczał przez zęby i krótkim gestem rozkazał oddziałowi mnie
wyeliminować. Wolę zostać banitką, niżeli umierać płonąc na
stosie albo zostać podziurawioną jak sitko. Co to to nie!
— Błagam! — Mikichisa tylko
patrzyła i widać było, że najchętniej sama wymierzyłaby wyrok.
Nie byłam w stanie uniknąć
większości wymierzonych ciosów. Byłam poraniona, a co gorsza
zaczynałam dusić się krwią przez nagły nawrót choroby. Mimo
wszystko nie zamierzałam się poddawać. A skoro mam możliwość,
to czemu by nie uciec z kraju? To jedyna opcja. Tchórz…
Pełna adrenaliny rzuciłam się na
nich z kataną blokując i wymierzając ataki w najlepsze miejsca do
szybkiego pozbycia się żyć wrogów. Po kilku minutach w sali
zostałam tylko ja, Tsuchikage, Mikihisa oraz kilku specjalnych
ochroniarzy Wielkiego. (Błagam jaki on tam wielki, nawet metra nie
ma! >< ).
— Jak to możliwe dziadku? —
szepnęła Kirita w stronę emeryta.
Oczywistą oczywistością jest, że
na starcie nie będę pokazywać wszystkich swoich zdolności! Nie
byłam najgorsza w walce, należałam do najlepszej grupy zabójców
z Wioski Skały i, chociaż tego nie widać, miałam serce miękkie,
jak gąbka. Wiem także, że nie mam szans z Tsuchikage, dlatego
najlepszą opcją w tej sytuacji była ucieczka. Ale jak? Jak mam
uciec, do cholery?! Czas narobić trochę dymu.
— Naah! Koniec rozgrzewki.
Myślałam, że skoro to jakiś nad wyraz uzdolniony oddział, to w
nim pojawią się jacyś doskonali szermierzy, a nie takie chucherka,
jak to coś. — Wskazałam na Kiritę i Ichimoku, leżącą w kałuży
krwi.
Zachichotałam sztucznie jak laska z
bazaru i uśmiechnęłam się podle w ich stronę. Mimo, że nie
zamierzałam być taką wredną suką, to nie było innej możliwości.
No bo co? Mam podejść, pomachać na pożegnanie i powiedzieć
„astala wista bejb”? Nie, to nie jest ta sytuacja. Moje
dołączenie do ANBU miało miejsce tylko ze względu na ambicje
moich staruszków. Zdecydowanie nie mam nic do stracenia. W momencie,
kiedy moja dawna przyjaciółka rzuciła się na mnie z obustronnym
sztyletem, zamknęłam oczy. Wzięłam głęboki wdech i...
uaktywniłam mangekyo sharingan.
~ * ♥ * ~
Moje powieki były ciężkie, nie mogłam ich całkowicie podnieść.
Czułam, że ktoś mnie niesie. Przez swoją głupotę z dawką
debilstwa pomyślałam, że to staruszek Rob albo mój książę z
bajki! Niestety, żadna z tych opcji się nie sprawdziła.
O
kurwix Uchihix!, zaklęłam w myślach,
natychmiast otwierając oczy. Miło mi, jestem Yukiji Sowa i mam na
pana ochotę.
— Puszczaj mnie! —
pisnęłam, nie mając tego na myśli dosłownie. Po prostu chciałam
zejść i zobaczyć, czy to na prawdę nad wyraz przystojna kobieta.
A może to jednak świadek Jehowy? O nie! Na temat Boga nie
rozmawiam!
— Jak sobie życzysz!
Momentalnie poczułam
twardą ziemię pod pośladkami. W normalnym wypadku wstałabym,
zawyła z bólu i wygarnęła, ale teraz muszę zająć się
odwłokiem, który boli, jak cholera! Moja kość ogonowa uderzyła o
boleśnie duży kamień! Jak nic mam połamaną dupę i to wszystko
przez niego! Chwila… że co?!
— Rokkusu?! —
Właśnie po raz drugi w życiu spaliłam się ze wstydu. Nic nie
poradzę, że jego umięśniona klatka piersiowa była tak wygodna!
Normalnie jakbym spała na ogrzewanej poduszce!
— Nie jestem
pedofilem. — burknął, widocznie niezadowolony.
— Mógłbyś choć
trochę uważać, jak kogoś niesiesz, a szczególnie, jeśli jest to
kobieta! — O mało nie rzuciłam się na niego z piąstkami.
— Serio? Z której
strony? — Zaczął mi się przyglądać, obchodząc wokoło. Czułam
się osaczona, jak takie małe głupiutkie dziecko które musi być
pod stałą kontrolą, aby nie udusić się powietrzem.
— Ała! Dupa mnie
przez ciebie boli! — Zdenerwowałam się bardziej.
— Trzeba było
patrzeć gdzie się spada, un! — Odgryzł się, a ja nie miałam na
to wytłumaczenia. Po prostu siedziałam na ziemi z miną srającego
kota i gapiłam się na Rokkusu jak na rasowego debila przystało.
— Co się lampisz,
dziewczyno? — Zaniepokoił się, kiedy wyczuł mój psychiczny
uśmieszek.
— Masz łaskotki?
— Nie? — Miał
oczęta jak żetony! Mówię poważnie!
— Czemu kłamiesz? —
Podniosłam się tylko, a jego sylwetka zniknęła z mojego pola
widzenia. Normalnie się za nim kurzyło! Właśnie teraz dostałam
ataku śmiechawki –idealne wyczucie, nie ma co!
DEIDARA
Cholera jasna! Gdybym
stamtąd nie zwiał, ona na pewno by mnie na śmierć załaskotała!
Ale czego ja się boję, kuźwa! Dziewczyny, która myśląc, że
jestem kobietą przytaszczyła mnie do domu na taczce, po drodze
uderzając, a to wiosłem, a to kafelką? Pozazdrościć
kreatywności, un! Nawet się nie spostrzegłem a byłem już przy
tej samej dziwnej chacie, co rankiem. Takie łaskotki dają niezłego
kopa! Idealny energetyk dla takiego lenia, jak ja!
Był już wieczór, a
Yukiji nadal nie zawitała do domu. Nie miałem komu dokuczać, a
ruszać dupska do siedziby jakoś mi się nie chciało. Doszło do
tego, że latałem po suficie jak pająk i grałem w karty z kataną.
Czekaj chwilę… kataną?! Na cholerę dziewczynie narzędzie
zbrodni?
Tak,
Deidara, jesteś zbyt wścibski i pozbawiony inteligencji.
No cóż, jeszcze raz
przyjrzałem się pokojowi i znalazłem wejście do góry.
Oczywiście, drabina stała tuż obok, więc przystawiając ją do
wyjścia, czmychnąłem na dach budynku. Wszystko wyglądało jak na
filmie. Identycznie, jak w jakiejś durnej komedii romantycznej.
Ciemne niebo, gwiazdy, lekki wiatr, Sasori… łejt… SASORI?!
— Danna!
— Zamknij się,
Deidara. Mamy do pogadania. — syknął szkarłatnowłosy,
pacyfikując mnie wzrokiem.
~~
Oya Oya Oya!
Napisałam rozdział w niecałe 13 dni! Toż to istny progres jest q_q
Itachi: Kiedyś pisałaś kilka w tydzień.
Zamknij się Uchiha!
Itachi: Nawet wtedy kiedy mam rację i dobrze o tym wiesz?
Ta..Tak! Ja tutaj się staram podziękować za komentarze i w ogóle wyspowiadać się czytelnikom, a ty wpierdzielasz mi tutaj nochal w nie swoje sprawy ><!
Itachi: Masz okres?
*////* NO UBIJĘ CIĘ WIOSŁEM UCHIHA! I TWOJEGO BRACISZKA TEŻ! >.<
Wracając.
Jak widzicie, rozdział jest o wiele dłuższy od poprzedniego a następny będzie tak długi, że moje kochana Beta się wykończy xD
Następny rozdział za 2-3 tygodnie.
Pozdrawiam, Uchiha Hinata.
Betowała: Shōri-Chan
HIIIIINAAAAA!!
OdpowiedzUsuńJuż sprawdzając ten rozdział miałam niezły ubaw, a po kolejnym zapoznaniu z jego treścią, po prostu skisłam xD
Przeszłość Yuki trochę smutnawa. Najgorzej, że nikt nie dał jej tego wyjaśnić, tylko tak od razu skazali ją na śmierć. Toż to rozbój w biały dzień!
HYHY, PODCHODY CZAS ROZPOCZĄĆ *-----* Dei, bierz się za nią prędziudko! Bo ci ją Itaś ukradnie! ;D
SASORI NO DANNA KITAAAAAAAAA!! Będzie się działo :DD
Przesyłam maszynkę do robienia weny!
Shōri
SHORIIIIII!!
UsuńJesteś ogóreczkieeem :D Kiśniesz, kiśniesz i jeszcze raz kiśniesz. A w tym rozdziale nie było wiele funu.
To może, przez to spaczone poczucie humoru co? XDDDDD
Sho-chan, to jest dopiero początek jej przeszłości! To będą takie drastyczne momenty, że aż się popłakałam jak jeden pisałam q_q
(Tak mam już napisane około 20% 3 rozdziału).
Deiuś złowi ją na swoją uwodzicielską wendkę i będą grali świetną rodzinkę, o! Może jeszcze jakieś dzieci zrobią!
Deidara: Hinata, błagam nie dobijaj mnie!
Itachi: A no to byłoby ciekawe.
<,< On chyba serio zamierza się zabrać za Chikarę! O losie!
Sasori jak to Sasori, sklepie Deidarę i ... a nie ważne XD
Dziękuję za maszynkę, a gołąbki już poleciały !
Hinata
W końcu przeczytałam wszystko, woh.
OdpowiedzUsuńMasz strasznie specyficzne poczucie humoru xD W pewnych momentach mnie bawi, a w innych nie. xD Ale kwestia gustu, jak to się mówi. ^_^ Mimo wszystko będę czytać dalej! Czemu? Bo Sasori <3
... Bardzo konstruktywny komentarz, polecam takie, życzę weny i czekam~
PS. Oya, oya??!........ Haikyuu? ^__^
Tego nie było dużo, ale to może i lepiej? Czytanie kilkudziesięciu rozdziałów pod rząd byłoby męczące.
UsuńA no co do humoru to się zgodzę XD Może dlatego że rozdział zazwyczaj piszę podczas glupawki XD
Muszę Cię niestety zasmucic, bo Sasoriego nie będzie zbyt wiele. Pojawi się na początku i podczas wojny shinobi.
Dziękuję za tak KONSTRUKTYWNY komentarz ♡☆
Pozdrawiam,
Uchiha Hinata
Ps. Tak kochane Haikyuu!! ♡♡
Biedny Saso, nie dane mu będzie zabłysnąć ;_; Zostaje jaranie się Deidarą xDD
UsuńPS. Sztosuję za Haikyuu!! <33
Don't mind!
UsuńBędzie mu dane, spokojnie.
Będą oneShoty, w wojnie odegra dość ważna rolę a na samym początku także pokaże pazurki.
Jaranie się Deiem zawsze spoko.
Deidara: <_< Więcej sfiksowanych faneczek na podobieństwo Hinaty? O losie..
Ps. Szo znaczy sztosuje? (Nowa w internetach)
To tylko na niego czekać :3
UsuńDeidara, nie pozwalaj sobie, pfff... Chciałbyś, abym była twoją fanką, gnoju >.<
Sztosuję = wielbię, szanuję, coś w ten deseń xD przynajmniej w moim tłumaczeniu xD
łaaa, nie zauwazylam, ze tu nowy rozdzial jest! O.o gupi wilczy.
OdpowiedzUsuńNie głupi XD
UsuńBlogger ostatnio się buntuje i nie pokazuje nowych rozdziałów </3
Takie życie Blogerów.. [*]
ja ostatnio siedze w rozpisywaniu dialogów, pozwolisz, ze swoje wilcze spostrzeżenia tu powypisuję ? :
OdpowiedzUsuń— T-to czemu mnie tak straszysz, idioto?! Co ja ci zrobiłam?! — Gotowało się we mnie drugi raz w ciągu dnia.
Najchętniej podeszłabym do niego i przywaliła w tą cudowną twarz z prawego sierpowego, ale mamusia mnie nauczyła, że trzeba być kulturalnym.
— Dupek. — prychnęłam, krzyżując ręce na piersiach.
po 'dnia" bez eneteru nastepne zdanie i tez bez enteru po 'kulturalnym' i gicior, tyle ;D
— Jesteś taki upierdliwy. — <-- tu niepotrzebnie kropka. jestem upierdliwa dzisiaj :D Ale! to konstruktywnie, ja tez lubie wiedziec, wiec wychodze z zalozenia, ze wszyscy chca :D
Buahaha, ok nie, ok1 Wyzywanie Darusia ze jest pedofilem... przeciez on sam jest gowniazrem! :D Ale wlazlo, ale elektrrrrycznie... Omg, moja wyobraznia i wies, byc pchnietym na dzrewo... na cokolwike... na óżko może... :D yes, aprobuje, w choj.
twoje poczucie humoru... Kupuję, w całości, na juz. baba z bazaru i deidara obchodzacy bidna yuki, ze niby ' z ktorej strony'. <3 Ale. Bidna, jak bidną, toż tu sharingany leciały. i to te grubsze, wo, no to zagadka. bed wypatrywac nowosci uwazniej ;D
Jestem bardzo kontent po rozdziale, bardzo. ;) Więcej dobrze mi zrobi :D
Dziękuję za wypisanie błędów :D Tak się złożyło, że jestem tu betą i ten... to ja odpowiadam za korektę błędów xDDD Niestety, kropki zawsze mi gdzieś latają w dialogach ;-;
UsuńAha, no izdcydowana perłka:
OdpowiedzUsuń"Ciemne niebo, gwiazdy, lekki wiatr, Sasori… łejt… SASORI?!'
<3 Boże, widzisz i nie wynagradzasz. Tak, Hina, TAK. Leżę na panelach i chce wiecej :D
Ok, jest tradycyjny spam. Ale.. czy ja w sountracku slyszalakm warriors??/ od imagine dragons??? Na ktorych mialam byc w łodzi ale poswiecilam swa dusze i wyslalam tam brata zamiast siebie? te warriors, ktore same biere do rozdaialu na Droge, te, ktore uwuelbiam, ktore obrazuje LoLa ?
OdpowiedzUsuńTe! :D
Doceniam. na maksa. Nic tu kuzwa nie zawodzi, wez sie do czegos czlowieku przyczep. zostaja jeno jakies entery, tch. Tak trzymaj :D *kłania sie i idzie spac*
Taaaaaaaak! Spam jak zawsze q_q Czasem bym wolała od ciebie taki długi w chujnie kom, niż kilka bo nie wiem pod którym odpowiadaćXDDDDDD
UsuńWILCZY SIĘ POKŁONIŁ O KURWIX UCHIHIX!
*kłania się z szacunkiem* Normalnie lovciam twoje komentarze, zawsze płaczę ze śmiechu >,<
Witam, witam :) Przybywam już zapoznana z treścią bloga, więc mogę komentować. Chyba nie obrazisz się za szczerość, prawda? Według mnie strasznie skaczesz w tych akcjach, dlatego wszystko toczy się w moim odczuciu wręcz za szybko, ale to tylko moje odczucie ;). Pisanie opiisów to chyba coś czego nie lubisz robić, sama przez to przechodziłam i 80% mojego opowiadania to były dialogi. Mówiąc szczerze to o niebo bardziej kocham dialogi i nie powinno mi to przeszkadzać,ale... No właśnie, zawsze jest jakieś "ale" :P. Chodzi o scenę walki i śmierć Doll, właściwie to walka była tak chaotycznie napisana, że gdyby nie dialogi, to nie zauważyłabym, że zginęła... Może trochę je dopracujesz?
OdpowiedzUsuńPowiem ci, że uwielbiam się śmiać, komedyjki to dla mnie pozycja obowiązkowa, dlatego bardzo się cieszę, że piszesz ;). Twój humor jest bardziej na tle słownym - te niezliczone zabawne porównania mnie dobiły :P niemniej brak tu żartów sytuacyjnych. Wiem, że o nie trudno, ale na bank dasz radę :D Czekam na następny rozdział, uwielbiam Akatsuki i Sasoriego <3.
Jak masz ochotę zapoznania się z moją komediową twórczością to zapraszam na soli-naruhina-lovestory.blogspot.com lub akasuna-story.blogspot.com
Pozdrawiam serdecznie!
Nie obrażę się spokojnie XD A więc..
UsuńOgółem akcja w tym blogu ma się dziać BARDZO szybko, ale spokojnie - wątek miłosny pomiędzy Deidarą, a Yukiji będzie bardzo dobrze ukazany!
Co do opisów... To uwielbiam je robić! Problem w tym, że na innym blogu zarzucano mi zbyt dużą ilość opisów i za mało dialogów </3
Ale spokojnie, postaram się zrobić tak samo dużo dialogów i opisów!
Don't Mind! Don't Mind!
Co do humoru, to nawet jakbym chciała - nie potrafię wymyślić sensownej, aczkolwiek śmiesznej sytuacji dobrze opisanej. Po prostu się do tego nie nadaję.
Co do twojej komediowej twórczości to na pewno zajrzę i dodam komentarz :)
Pozdrawiam!
Latałem po suficie jak pająk i grałem w karty z kataną. Zakrztusiłam się colą XD
OdpowiedzUsuńDzwonić po A-A-ANBULANS? XDDD
UsuńTen fragment jest najlepszy XD
Zdecydowanie ten fragment jest extra. Po prostu turlałam się ze śmiechu XD
UsuńDomyślam się, że katana go ograła XD